2015/05/04

Turkuł, Czarnohora



Kolejna majówka na Ukrainie, ponownie wróciłem z Lidką i Maćkiem na pasmo Czarnohory aby przejść pozostałą część grani. 
Wyruszyliśmy z Leżajska do miejscowości Hoverla na Ukrainie przez przejście graniczne w Budomierzu, czas oczekiwania około 1,5 godziny.
Po długiej podróży po dziurawych i wyboistych drogach dotarliśmy na miejsce około 8 rano. Po przepakowaniu się samochód zostawiliśmy przed hotelem i wyruszyliśmy na szlak w stronę Jeziorka Niesamowitego tam planowaliśmy pierwszy biwak. Po wyjściu z granicy lasu i dotarciu do Połoniny Turkulskiej ujrzeliśmy polanę pełną krokusów, skorzystaliśmy z okazji aby zrobić sobie dłuższą przerwę w podziwianiu krokusów oraz widoków na góry. Niestety po odpoczynku moje nogi odmawiały posłuszeństwa, pewnie nieprzespaną noc za kierownicą. Otworzyliśmy mapę aby wybrać dobre miejsce na biwak, powyżej połoniny znajduje się wiata więc tam się udajemy. Po dotarciu na miejsce zastała nas spora ilość śniegu wokół wiaty, ale przynajmniej jest wychodek. Udało nam się rozbić namiot pod wiatą wtedy przyszła pora na posiłek i rozpalenie ogniska. Rano po przebudzeniu zobaczyliśmy mgłę i mżawkę, szybko robimy śniadanie i składamy namiot, bo mamy sporo do nadrobienia. Przed wiatą spotkaliśmy grupę Ukraińców którzy szli na Howerlę 2061 m. n.p.m., więc ruszyliśmy za nimi. Zaczęła się wspinaczka po dużej ilości mokrego śniegu pośród kosówki, co chwile zapadaliśmy się pod ciężarem naszych plecaków. Warunki pogodowe pogarszały się z każdą chwilą, zaczynamy rozważać powrót, no ale trzeba spróbować przynajmniej wejść na grań. Buty zaimpregnowane puściły, w środku woda chlupała, odzież przemokła. Po wejściu na szczyt Turkuł 1932 m n.p.m., na którym znajduje się słupek graniczny nr 33 dawnej granicy pomiędzy Polską a Czechosłowacją. Zapadła decyzja o powrocie po śladach do samochodu, warunki były koszmarne, deszcz, bardzo silny wiatr oraz widoczność spadła góra do 10 metrów. I po raz kolejny przedzieranie się przez kosówkę, ale im niżej to lepsza widoczność, chwila przerwy pod wiatą na herbatę i dalej zbiegamy w dół. Po dotarciu do samochodu poszedłem zapytać się w hotelu czy mają wolny pokój. Na szczęście był wolny pokój trzyosobowy za 300 hr z łazienką i tv. Jedzenie w hotelu było bardzo dobre i tanie, o to przykład: Bogracz z pieczywem + filet z kurczaka, ziemniaki zapiekane, surówka z białej kapusty + duże piwo to koszt 86 hr. Wracając do Polski wybrałem przejście graniczne ukraińsko-słowackie w Użhorodzie, przejazd przez południową cześć Ukrainy był bardzo malowniczy, wokół góry. Polecam tą trasę ze względu na widoki oraz dobrą jakość dróg.
Kolejnym razem wybiorę się na Czarnohorę i skorzystam z transportu publicznego oraz wybiorę inną porę roku.  















Petros 2020 m. n.p.m.





 

Turkuł 1932 m n.p.m.



Hotel




Takie cuda to tylko na Ukrainie

Anteny satelitarne wieszane na czym się da.

Przyłącz gazowy trzy metry nad ziemią

4 komentarze:

  1. Więcej zdjęć please :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna przygoda, jakież urozmaicenie pogodowe:) a zdjęcia jak zawsze profesjonalne;) tylko wydaje mi się, że brakuje pewnej części jednego ze zdjęć :))

    OdpowiedzUsuń